Na wstępie napiszę, że nie oczekuje od filmów pełnej logiczności i 100-procentowej spójności fabuły, gdyż filmy są jakby nie patrzeć dziełami sztuki i elementy artystyczne odgrywają nie mniejszą rolę niż sam szkielet fabuły. Poza tym niejako w interesie twórców filmowych jest żeby nie podawać rozwiązania na tacy, albo nawet specjalnie mydlić widzowi oczy, aby zostawić wiele interpretacji przez co film pozostaje dłużej w pamięci, gdyż zmusza do myślenia. Inna sprawa czy jest to zabieg celowy czy wynikający z nieudolności autorów, ale załóżmy że nas to w tej chwili nie interesuje :)
Co do fabuły to generalnie chyba każdy może się zgodzić z tym, że główna bohaterka wykonuje "syzyfową pracę", polegająca na ciągnących się w nieskączoność próbach uratowania swojego syna, jednak zawsze kończącymi się porażkami. Nawiązania to mitu Syzyfa to nazwa statku: Aeolus (ojciec syzyfa). Cykl zaczyna się w momencie gdy Jess budzi się z drzemki na jachcie, wtedy zapomina o wcześniejszej nieudanej próbie uratowania syna i wszystko zaczyna się od nowa (powiela te same błędy). Co do samej syzyfowej pracy to jedni twierdzą, że jest ona karą za bycie złą matką, inni że karą za zabicie mewy/albatrosa (jak dowiedziałem się w innym wątku film jest bazowany w dużej mierze na angielskim poemacie: 'The Rime of the Ancient Marine', w którym właśnie głowny bohater został przeklęty za zabicie albatrosa). Ja zauważyłem jeszcze coś innego. Na statku była rozmowa, że Syzyf został ukarany za nie wywiązanie się obietnicy związanej ze śmiercią czy coś w tym stylu. Zwróćcie uwagę jak po wypadku przyciemnia się światło w momencie gdy kamera pokazuje Jess. Widać tylko Ją i tego taksówkarza. Tu wg mnie są już w zaświatach, taksówkarz utożsamia śmierć (chudy mężczyzna w czarnej koszuli), która chce zabrać duszę Jess i dlatego oferuje jej przejazd. Przejazd może być też przeprawą przez Styks do Hadesu, dlatego Jess za cel wybiera port. No właśnie i w momencie dojazdu do portu Jess wychodzi z taksówki i składa obietnicę, że wróci jednak jej nie dotrzymując. Jest nawet wyraźny moment, gdy zapytana przez Grega czy na pewno chce wejśc na jacht, zastanawią się /waha się przez chwilę i ostatecznie potwierdza (gdyby posłuchała "taksówkarza", który mówił że "nie ma sensu ratować chłopca, nie da się nic zrobić, żeby przywrócić mu życie", może by nie weszła na pokład i w pokoju odeszła do Hadesu :)
Każda z tych interpretacji wydaje sie zasadna, jednak jest jeden zasadniczy błąd logiczny w fabule, a ściślej w cześci związanej ze statkiem i nie chodzi mi tu o niespójności typu, że czasami ciała znikały a czasami się gromadziły. Otóż Jess kiedyś musiała by przypłynąc na statek pierwszy raz (pierwszy raz po wypadku). I co wtedy? Ano nie byłoby poprzedniej Jess, i nie miałby kto jej wyrzucić za burtę, żeby powróciła na łąd, zginęła w wypadku i zaczęła kolejny cykl przywożąc ze sobą po raz kolejny tą samą grupę na statek. Tego się chyba nie da obejść co? :)
Oczywiście mimo tego babola film mi się podobał, gdyby było inaczej nie pisałbym takiego długiego posta, mam nadzieje, że komuś będzie się chciało go przeczytać :)
a lubisz czytać książki o mrocznych klimatach, jeżeli tak to polecam Sobowtóra Gerritsen....Przed domem doktor Maury Isles zostają odnalezione zwłoki zastrzelonej bliźniaczo do niej podobnej kobiety - jak się okazuje, o tej samej grupie krwi i dacie urodzenia. Badanie DNA wykazuje, że Anna Leoni jest jej siostrą. Obie zostały kiedyś adoptowane. Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi detektyw Jane Rizzoli. Tymczasem Maura próbuje dowiedzieć się, kim byli jej biologiczni rodzice. Trafia do wynajmowanego przez Annę domu, który kryje straszną tajemnicę. Domniemana prawdziwa matka obydwu sióstr odbywa karę więzienia za brutalne zabójstwo dwóch kobiet....Świetnie się czyta....Polecam...Życzę miłego dnia!
Nie czytałam ani nie znam autora, aktualnie przy dwójce dzieci znaleźć czas na czytanie graniczy u mnie dosłownie z cudem, zwłaszcza, ze obie sa moje kozy w wieku przedszkolnym :)
Pałam miłością do Kinga to chyba można powiedzieć, że poniekąd literatura grozy i horroru jest mi bliska :) Dzis jednak zagości wieczorem u mnie owe Mroczne miasto o którym wspominałeś wcześniej, zaciekawiłeś mnie.
Pozdrawiam popołudniowo! :)
Czyli Pani Gosia jest jeszcze młodą mamą i bycie rodzicem przed nią....A czym większe latorośle tym większe ich problemy...ja już mam pannę 23-letnią i kawalera 17 letniego. Zawsze dziwne są te chwile kiedy dziecko mówi o tym, że się zakochało a rodzic myśli jak zakochało, przecież ona ma kilka lat....Zresztą w swoim dziecku zawsze widzi się dziecko choćby to dziecko było dorosłą już kobietą....Kiedyś przekonasz się o tym i ty! A labirynt Fauna zobacz koniecznie choćby dla roli tej młodej aktorki- zapomniałem nazwiska. :)
Nie, nie, po prostu Gosia :)
A tak, wszystko przede mną więc i te miłostki, prawdziwe miłości i pewnie wydawanie za mąż też :) Choć Tobie znacznie bliżej niż mnie hihihi :)
A mam pytanie, skoro jesteś kinomaniakiem, o, przepraszam, filmomaniakiem, dlaczego nie masz określonego profilu tu na filmwebie? Z ciekawości weszłam na Twoje konto a tam raptem jeden film do obejrzenia odznaczony... ;)
Rozumiem... Zawodowo czy dla przyjemności piszesz?
Ps. Mroczne miasto... tytuł adekwatny do tego co właśnie skończyłam oglądać, bardzo futurystyczny przekaz, jak dla mnie powiedziała bym "za" bardzo! :) To raczej nie mój ulubiony klimat filmowy!
:)
wymyślacze historii muszą być jak wędkarze....to trzeba lubić...odcinek 45 minutowy to jest około 45 tysięcy znaków ze spacjami, powieść 300 stronicowa to kilka milionów ówże znaków....powiem prawdę....palce mogą rozboleć!
To jest powieść thriller medyczny...podaj mi swój adres to wyślę ci część książki...mój adres to retropiekny@tlen.pl...To tak dla zmyłki bo ani ja piękny ani retro :}
Oglądałam Eden Lake i Ostatni dom po lewej.W tym pierwszym miałam nadzieję,że na końcu ta biedna kobieta znajdzie ratunek,a tu zdziwienie z mojej strony...Podobnym filmem do tego drugiego jest "7 dni",gdzie ojciec znęca się nad mordercą swojej córeczki.
A co do znęcania się nad kobietami,to polecam film "Bez litości". Potem to kobieta,nad którą się znęcali,będzie się znęcać.Jak dla mnie jest to jedyny film,którego nie powinno się oglądać samemu,zwłaszcza-jeśli jest się kobietą...
ja też, podobnie jak Ty, myślałam, że główna bohaterka w jakiś cudowny sposób ocaleje.. a filmów które wymieniłaś nie oglądałam, muszę to nadrobić :)
widziałam obydwa, robią wrażenie, polecam Ci http://www.filmweb.pl/film/Ameryka%C5%84ska+zbrodnia-2007-334477 przerażający, a do tego oparty na faktach. A Triangle genialny, zwłaszcza jak się poczyta ciekawe komentarze i oglądając po raz kolejny można odkrywać coś nowego:)
dokładnie, ja sama ten film oglądałam pare razy, zawsze z kimś innym, i za każdym razem dopatrywaliśmy sie nowych powiązań. a tego filmu którego link wrzuciłaś nie widziałam, jak znajdę czas na pewno skorzystam. Ale jest brutalny?
raczej szokujący, nie pamiętam żeby były jakieś szczególnie brutalne sceny, ale jak Ci się podobał Eden Lake i Ostatni dom po lewej , to też Ci się spodoba. Z serii "co się może przydarzyć każdemu" jest jeszcze Funny games, ale ten jest naprawdę przerażający:)
Ten film jest świetny, pomysł Matrixa Wachowscy zaczerpnęli właśnie z tego filmu ;)
super interpretacja i to odniesienie do mitologi i symboli.Tylko,ze ja jestem pragmatyczka-nie wierze w boga,ufo i czarna dziure,wiec film odebralam pod katem choroby glownej bohaterki i jej syna.Nie wytrzymaly jej nerwy,bo juz ktorys raz bylo popackane farbami,bo dziecko nie spelnia oczekiwan , nie rokuje poprawy,a bohaterka sama sie z tym boryka.Przy takim dziecku samemu trzeba byc bardzo mocnym,a jej nie wytrzymala psychika i zabila go(nie pakowala do worka samej siebie,ale zwloki dziecka).
Ja jestem raczej za interpretacją Kryan że ten niekończący się koszmar jest czymś w rodzaju kary, co z kolei przypomina mi inny mocny film "Drabina Jakubowa" i słynne zdanie "Jeśli boisz się śmierci i nie chcesz odejśc, diabły rozszarpują twoje życie na strzępy, jeśli jednak pogodziłeś się z losem, stają się aniołami które uwalniają Cię z tego świata" i myślę że ten niekończący się dramat Jess był właśnie jej demonem.
A zauważył ktoś, że ta pętla musi być szersza? bo w jednej scenie przeprasza w słowach "wybacz, ale chcę znów zobaczyć mojego syna" - czyli to wcielenie musiało znać cel swojego zachowania. Poza tym w niektórych wcieleniach zachowuje się nie pewnie a w innych jest bardzo pewna tego co robi, a więc moim zdaniem mamy tu do czynienia z jeszcze szerszą pętlą niż zakładana w komentarzach do tej pory.
Bardzo fajna, rzeczowa odpowiedz jestem raczej osobą nie wgłębiającą się w każdy film który oglądam ale po twoim komentarzu zobaczyłem ten głębszy sens. Dzięki :)
Bardzo podoba mi się cała dyskusja, przeczytałem całą i muszę powiedzieć, że jutro wciągnę jeszcze raz ten film z notesem w dłoni :) jestem pewien, że absolutnie wszystko ma sensowne wytłumaczenie. Podoba mi się teoria o dwóch pętlach czasowych i wcale się nie zdziwię jak doszukam się trzeciej :) (nawiązanie do tytułu?)
Natomiast nikt nie napisał nic na temat godziny :/ po wejściu do sali balowej, bohaterowie patrzą na zegarek na którym jest 8:17 (ta sama godzina jest na zegarku gdzie grał gramofon), a w rzeczywistości jest 11:30 (mówi to Greg) . Zegarek Jess wskazuje również 8:17, wskazówka sekund nie porusza się, co oznacza, że jacht wywrócił się właśnie o tej godzinie, niestety nie potrafię nic z tego wyczarować :/
8:17 to chyba czas wypadku samochodowego i jej "śmierci", bo na kartce w kuchni było napisane, że ma byc w porcie o 8:30, by spotkać się z Gregiem na jego jachcie.
Pętla czy pętle na statku mogą oznaczać, że Jess i za życia za bardzo skupiała się na "zabawie ze znajomymi". I tak samo jak w życiu umykał jej główny cel jakim miała być opieka nad synem. W trudnych chwilach, w chwilach słabości przypominała sobie o tym, jednak za moment znów coś okazywało się ważniejsze. W końcowych scenach jadąc samochodem znowu się spieszyła żeby popłynąć z nimi na wycieczkę, a syn po raz kolejny stracił na znaczeniu. Naciągane to trochę ale wpasowuje się w całość.
Czas na statku, jest taki sam jak czas na zegarku Jess. Czyli: "Jess, pora na twoją syzyfową pracę".
Przyznaję, że pętla czasu to dobre wyjaśnienie wielu nieścisłości. Jeśli by w nią ślepo nie wierzyć, to wyobraźmy sobie pierwotną Jess - czyli Jess zero, w sukience, złą matkę mieszkającą sobie w domku na przedmieściach, która w pewnym niefortunnym dniu kolejnego znęcania się nad dzieckiem dostaje w czapę od kobiety która wydawała się bardzo podobna do niej i umiera. Koniec.
Ale WTF? Skąd ta kobieta czyli Jess 4 się wzięła? Przecież Jess 0 już nie żyje. A może to już jest jej duch który otrzymał dar zmaterializowania się i mogła zabić Jess 0 a potem porwała syna? Ale czemu? Skąd to wszystko wiedziała co wiedziała? A skoro wiedziała to czemu zaczęła popełniać te same błędy? ...?
Stop! Stop! Stop!
Tu założenie pętli czasowej eliminuje nam wiele pytań. Mam tylko mały niesmak co do tego zjawiska w tym filmie. Mianowicie pętla czasowa to wymiar płynącego czasu od momentu 0 do powiedzmy 100, a następnie moment w którym w jednej symbolicznej chwili przechodząc na 101 znów cofa się do momentu 0 - zero. W wielu innych filmach - na przykład w klasyku "Dzień Świstaka" - początek moment cofania czasu ma miejsce tuż przed początkiem nowej pętli. To też ułatwiało wejście w pętle i jej ewentualne wyjście. W tym filmie cofanie czasu ma miejsce pomiędzy wypadnięciem Jess 4 za burtę a jej przebudzeniem na plaży. To komplikuje sprawę z Jess 0 wspomnianą powyżej i wprawia mnie w pewien niesmak do tego zjawiska. W takim przypadku życie bohaterki od początku musiałoby być obarczone wpadnięciem w pętlę. Bo jak można by inaczej sobie wyobrazić, że któregoś pięknego przedpołudnia naszego życia gdzieś niedaleko budzi się nasza 5ta wersja która wie o wiele więcej niż my a jej głównym celem jest zastąpienie nas w naszym życiu? Brrr!
zamotany "Dzień Świstaka" tak w skrócie można opisac ten film, podobał mi sie ale co gorsza mam wrażenie ,że już to widziałem hymm może to nie ja? tylko moja kolejna "wersja"....
bardzo dobra interpretacja, dzięki niej dużo bardziej sensowny, bazujący na czymkolwiek jest ten film dla mnie.
hmm a ciekawe jakby im się pokazała i kazaławracaćna jacht, wsumie miała takąokazję, a ona wolała powielać błędy...
Miałem takie same odczucia.
Interpretacja zakończenia: ona ginie w wypadku a na ulicy widać dwa ciała. Ona ( już nie w worku z bagażnika ) i jej syn. Natomiast druga Ona stoi nad nimi w cieniu, zabiera ją niby taksówkarz jadą do portu. Po wyjściu z taksówki ona już nic nie pamięta bo pyta kumpla czy my się znamy.......... znowu straciła pamięć i zaczyna zabawę ( a raczej już jej duch ) od początku............. Też mi się wydaje, że chciała zmienić przeszłość, uratować syna itd ......
Jedno z dzieci siedzących na ulicy przy wypadku ma bęben z logo statku ;)
To nie był jej kumpel, widzieli się wtedy pierwszy raz, on ją zna tylko z opowiadań, a ona go nie zna wcale.
właśnie skończyłam oglądać film na ProSieben i muszę przyznać że Twoja interpretacja (jest naprawdę świetna) pozwoliła mi lepiej zrozumieć ten film. Dzięki :)
Pozwoliłem sobie nie czytać wszystkich odpowiedzi, bo jest ich tutaj strasznie dużo, więc jeśli moja odpowiedź powiela czyjąś wypowiedź to z góry przepraszam.
Chciałem się odnieść do osławionego błędu logicznego w fabule, mianowicie: zarzut jaki jest stawiany w przypadku tego filmu, jakoby błędem fabularnym/logicznym jest zapętlenie się zdarzeń nie jest taki nie do odparcia. Traktując statek, czy właściwie cały świat przedstawiony w filmie, jako bardzo skomplikowany układ fizyczny to można ów zapętlenie wyjaśnić poprzez występowanie tzw. stabilnego cyklu granicznego. Mówiąc możliwie prosto: może się zdarzyć, że pewien ciąg zdarzeń, zupełnie odmiennych od tych przedstawionych w filmie, doprowadza do sytuacji, która w filmie już jest przedstawiona i powtarza się w nieskończoność. W bardzo naciągany sposób może to tłumaczyć również znikające ciała, wyobrażam sobie sytuację, gdzie bohaterowie podejmują inną decyzję niż do tej pory, np. "nie wsiadamy na statek, bo jest na nim mnóstwo ciał" (cykl graniczny się destabilizuje), by po pewnym czasie powrócić do poprzedniego toru. Możliwe jest również, że ten cykl nie trwa w nieskończoność, wszak nigdzie nie jest to powiedziane.
Bardzo prostą analogią jest działanie żyroskopu/"bączka" - żyroskopu, bo zanim rozpocznie zwyczajne funkcjonowanie musi przejść etap ruchów precesyjnych, "bączka" bo ktoś musi go nakręcić, a ten przez jakiś czas będzie się obracał wokół własnej osi.
Moim zdaniem dużo bardziej podejrzane jest cykliczne działanie pamięci Jess, chyba, że faktycznie akcja filmu ma miejsce w piekle/czyśćcu i jest to część kary.
Czytałam wszystko (30 min - nieźle XD) i zauważyłam jedno niedociągnięcie. Kilka osób napisało, że Jess zamiast na kartce napisać "Zabij ich wszystkich" mogła napisać coś innego (różne były propozycje więc nie przytaczam przykładu) Ale ja uważam, że to nie miała być kolejna wskazówka bo to by było bez sensu.(po cholerę tyle kartek z tym samym napisem?) Ona po prostu stwierdziła, że ten napis jest napisany jej pismem i sprawdzała czy się nie myli.
Mam wrażenie, że już kiedyś widziałem ten wątek, a nie widziałem. Na serio :D Jak w Piątym wymiarze :) Nie kłamie, żal :D
Dla mnie motyw porównania pisma był od początku oczywisty. Bardziej dziwiło mnie, że nie zniszczyła wszystkich kartek, a jednej sobie nie schowała do kieszeni na przykład. Jest tu zastosowany przymus powtarzalności. Straszne...
Od dłuższego czasu zastanawiam się: co by się stało, jakby ciał przyjaciół Jess byłoby tak dużo, że wpadłyby do wody i przestraszyły "nowym przyjaciół" (tych którzy jeszcze nie wsiedli na statek)?
Generalnie podobnie kombinowałem, co do ilości ciał, też na to zwróciłem uwagę. Na statku były ich dziesiątki, więc jeśli Jess powtarzała w danym momencie kolejną pętlę enty raz, to w bagażniku samochodu, do którego sama schowała swoje ciało powinno być jej tyle samo, co trupów na promie czyli n. Kolejny problem to brak punktu zero. Jest to historia oparta na pętli czasowej i błędzie logicznym, który powoduje, że skutek staje się po pewnym czasie przyczyną i tak w nieskończoność. Reset pętli jest w momencie utraty pamięci po wypadku. Utraty pamięci lub śmierci. Generalnie w całej historii Jess z przeszłości, przyszłości i teraźniejszości wpływają na same siebie, gdyby spojrzeć na to z boku jest to coś na kształt wstęgi Mobiusa, która jest zamkniętą nieskończoną całością, która nie ma początku ani końca, do której nie ma żadnej drogi w sensie, że nikt z innego układu odniesienia nie może się tam dostać i czegokolwiek zmienić, ani z której nie prowadzi donikąd żadna ścieżka, jest tylko ta jedna wstęga i nic poza nią. Aha, zapomniałbym, w takim przypadku ilość ciał powinna się resetować po wypadku, nie powinny się dodawać, nie da się z tego wybrnąć. Można zrozumieć nieskończoną pętlę, ale skąd dodatkowa materia w tym układzie? Po nieskończonej ilości prób powinno być zatem nieskończenie wiele ciał, co nie ma sensu, bo jeśli czas jest zapętlony, to wszystko w momencie resetu zaczyna się od punktu zero, zatem nie będzie przybywało zwłok, jedyne co mogłoby nie ulegać zapętleniu to świadomość Jess, wtedy ten film miałby więcej sensu. Nie ważne. I tak był niezły.
chyba że na statku jest inny wymiar i ilość ciał się nie resetuje.. w sensie, że port jest granicą między rzeczywistością a innym wymiarem. W chwili kiedy obudziła się na plaży wchodzi w kolejny, inny wymiar :) No ale jej chory synek wszystko dokładnie pamięta i próbuje dać jej jakieś znaki, żeby móc wszystko zmienić - jest tak jakby jedyną stałą, która zna cały przebieg zapętlającej się historii.. Ja tak to widzę :D
Nie jest stałą, bo co pętlę ginie. Nie ma takiej opcji, żeby statek i port były innymi wymiarami, bo całość dokładnie współgra ze sobą na zasadzie związków przyczynowo skutkowych. Reżyser po prostu sobie nie poradził. To jest jak wstęga Mobiusa z zapętlającą się rzeczywistością i czasem. Po resecie powinno być zatem tylko po jednym trupie aż do kolejnego resetu.
To by mogło tłumaczyć jego wystraszone i zszkowane oczy w scenie przytulania przez Jess drugą gdyby - wg mojej teorii - zobaczył stojącą w uchylonych drzwiach 3 i 4 i 5 itd. Jess ale to jest lekko naciągane bo w drzwiach nic nie widać haha :P
Jak dla mnie mylisz pojęcia. Pętla czasowa zakłada przecież dublowanie się ciał, stanięcie oko w oko z samym sobą z przeszłości lub przyszłości. Skoro po statku biegało kilka żywych Jess z różnych pętli, dlaczego nie miało się tam znajdować również wiele ciał?
Kolega wyżej wyjaśnia:
"W bardzo naciągany sposób może to tłumaczyć również znikające ciała, wyobrażam sobie sytuację, gdzie bohaterowie podejmują inną decyzję niż do tej pory, np. "nie wsiadamy na statek, bo jest na nim mnóstwo ciał" (cykl graniczny się destabilizuje), by po pewnym czasie powrócić do poprzedniego toru."
Jej zachowania w każdej z pętli nie były jednakowe. Akcja filmu stanowi wycinek całego uniwersum, zatem można założyć, że historię którą oglądaliśmy była jakby prosta i "pojedyncza", ale niekiedy doświadczaliśmy zabłąkanych w przestrzeni wstawek z innych pętli - medaliki, Sally x n, zadźganie Jess przez Jess nożem (czyli nie to co poznaliśmy w filmie, Jess vs. zamaskowana Jess).
Wstęga Mobiusa bardziej odnosi się do Dnia Świstaka i możliwości resetu. Tutaj nie było resetu (poza pamięcią głównej bohaterki). Błędne "decyzje" Jess nawarstwiały się, bez możliwości odkręcenia. Jej piekłem miało być wyolbrzymiona do granic groteska z jej normalnego życia - tzn bycia złą matką, a potem krótkotrwałych chwil przebłysku i chęci rekompensacji i bycia dobrą matką. Tyle że to tak nie działa - nie da się zresetować/wynagrodzić, tego co już raz zostało wbite do głowy dziecku.
Z dużą ciekawością i uwagą przeczytałem Twojego posta, świetnie to opisałeś. Dzięki!
Przeczytałem wszystkie posty i chciałbym tylko dodać od siebie, że pętla moim zdaniem (jak i kilku osób powyżej) zaczyna się od drzemki na statku - dlaczego?
Ano:
1) Przed drzemką jest smutna, zmęczona, zmaltretowana psychicznie i niejako chce po prostu wrócić do pętli, żeby uratować syna.
2) W czasie snu, "śni" jej się plaża i kraby (czyli wspomnienie), zapytana o które mówi tylko że jakiś zły sen i że nie może sobie przypomnieć jaki
3) Po przebudzeniu już nie jest smutna i zmaltretowana psychicznie - uśmiecha się i reaguje na żarty, zaś w momencie w którym "gaśnie" wiatr, zaniepokojona pyta się kapitana czy mimo to dadzą radę wrócić do domu, do syna (już nie pamięta, że on nie żyje).
To tak co do "początku" pętli. Mnie natomiast nurtują dwie rzeczy:
To że niektóre ciała znikają da się przeskoczyć, jest bowiem scena w której główna bohaterka "czyści" z nich pokład (teatr, łazienka - i "domniemujemy", że resztę też);
To że ktoś napisał pierwszą karteczkę z "jeżeli wejdą na pokład, zabij ich wszystkich" - da się przeskoczyć, ponieważ - tak w momencie śmierci Jess-w-masce z pierwszego rozdania, jak i rudej z drugiego rozdania (czyli ostatnich osób z danej "kadry") - pojawiają się nowi, a zatem mogła napisać to do przyszłej siebie chcąc móc odgonić samą siebie od wejścia na pokład/zakończyć cykl.
To że Victor, ruda i mąż rudej zginęli na dwa różne sposoby też da się przeskoczyć - bo ze sceny obrazującej "ginger massacre" wnioskujemy, że na pokładzie jest zawsze przynajmniej trzy Jess i po dwie pary reszty (trzy Jess, bo trzecia jest "last Jess standing")
Tego że elementy "nieludzkie" (ilość shotgun'ów, toporów, czy chociażby krwi) znikają, nie da się przeskoczyć, a przynajmniej ja nie potrafię (może taksówkarz to czyści i uzupełnia zanim ma stawić się na miejsce wypadku?)
- ALE:
GDZIE się podziała "brakująca Jess"?
Wszystko bowiem widzimy z perspektywy głównej bohaterki(Jess/matki) - jej "pętla" prowadzi ją przez etapy "nic o niczym nie wiem"; "uciekam"; "zaczynam łapać"; "gonię"; "rzucam w samą siebie shotgun'em" (co powinno być tytułem tego filmu :D)"; "wylatuję przez burtę i budzę się na plaży"; "dom"; "wypadek i taksówkarz"; "port i zasypiam" - i to ma sens, cykl zaczyna się od nowa. GDZIE zatem podziała się, "brakująca Jess" czyli ta, która została oszczędzona w sali balowej i nie dostała kulki w łeb od samej siebie.
Uciekła i co z nią?